JAK TY MNIE KOCHASZ, JEZU!
Często powtarzam, że chciałabym więcej czuć podczas modlitwy. Przeżywać to bardziej. Szczególnie kiedy widzę, że ludzie dookoła mnie się zachwycają, wzruszają, śmieją z przepełniającej je radości.. Mi to zdarza się rzadko. Znacznie częściej mam w sercu po prostu pokój i chociaż wiem, że w tym pokoju również przychodzi do mnie Bóg, pokazuje mi On, że nie muszą się dziać spektakularne rzeczy i żebym niczego nie pragnęła, On do mnie przyjdzie w taki sposób, jaki uzna za najbardziej właściwy... To wciąż gdzieś mam ten głód przed czymś więcej.
Dzisiaj się obudziłam, szczerze, wcale nie wyspana... Nie bardzo nawet miałam ochotę sięgać po książeczkę do rekolekcji, nie chciało mi się w ogóle ruszać... Ale wstałam i zaczęłam się modlić. Mam teraz tydzień o miłości Jezusa do mnie. Przepiękny jest każdy z tych dni! Codziennie coraz bardziej uświadamiam sobie miłość Boga do mnie.
Bo On nie tylko kocha wszystkich ludzi.. to prawda, ale Pan kocha MNIE OSOBIŚCIE. Umarł za MNIE bo MNIE tak bardzo ukochał. I znał MNIE PO IMIENIU już wtedy, kiedy przelewał krew na krzyżu.
A dzisiaj.. Dzisiaj się rozpłakałam. Zupełnie. Chciałam wzruszenia, to dostałam. Dzisiejszy dzień rekolekcji rozbił mnie na łopatki. I chociaż czasami w tych dniach są rzeczy na pozór oczywiste, chodzi o łaskę uświadomienia sobie tego w pełni. Bo wtedy naprawdę nie sposób, żeby człowiek nie pragnął Boga więcej i więcej i więcej..
A o to mój dzisiejszy powód wzruszenia:
"Jak Jezus mnie kocha? Kocha mnie nie pomimo mojej słabości i grzeszności, nie pomimo ciemnej strony mnie samego, nie pomimo tej części mnie, której sam nie akceptuję i odrzucam. On mnie kocha po części z tych właśnie powodów. On przyszedł zbawić nie sprawiedliwych, lecz grzeszników. Moja słabość, moja grzeszność, moja ciemna strona - to wszystko jest zaproszeniem dla Bożego współczucia. Jego współczucie jest integralną częścią miłości do mnie. Moje słabości i grzeszności są klamką, dzięki której współczująca miłość Jezusa może wejść w moje życie. Gdybym był inny, Jezus mniej by mnie kochał. On nie może mnie kochać bardziej niż kocha mnie teraz, gdyż obdarza mnie całą pełnią swojej miłości."
Czy to może nie zrobić wrażenia?! BÓG, jest taki WSPANIAŁY! I obdarza mnie miłością, na którą kompletnie nie zasługuję. Miłością dla mnie niezrozumiałą. Ludzie mówią, że kocha się pomimo wad, pomimo słabości, a Pan mówi odwrotnie! "Kocham cię w tych właśnie słabościach. Dzięki nim. Zaproś Mnie do nich."
Jezu, zapraszam Cię całkowicie do mojego słabego, grzesznego serca, abyś wypełnił je mocą, abyś wypełnił je swoją miłością. Abym ja mogła się od Ciebie uczyć tej wielkiej miłości.
Panie, dziękuję Ci za Twoją miłość! Miłość tak ogromną, że nie sposób przy niej nie płakać.
Robi to na Tobie wrażenie?
Jezus Cię kocha. Osobiście. Zna Cię po imieniu. Zna każdą Twoją zaletę i każdą wadę.. I kocha w Tobie absolutnie wszystko. Łącznie z tymi słabościami..
Zaprosimy Jezusa razem do swojego serca?